Skip to content

Czy agencja e-commerce powinna być mistrzem jednego narzędzia?

Ostatnio miałem rozmowę z jednym z Klientów, który chciał uruchomić swoją sprzedaż w kanale on-line 🛒

Posiada on bazę kilkudziesięciu tysięcy produktów i docelowo chciałby je sprzedawać na sześć rynków zagranicznych oraz w Polsce

Od razu w pierwszym kontakcie zostało zadane mi pytanie: „Jaką platformę e-commerce polecacie do realizacji naszego sklepu?”

Na start podałem im kilka z platform, które bym im polecił zaznaczając, że ostateczną rekomendację będę mógł wydać dopiero po rozmowie z badania potrzeb, a najlepiej po warsztatach biznesowych. Nie chciałem bowiem proponować rozwiązania nie rozumiejąc dokładnie jak działa biznes Klienta i jakie ma on potrzeby.

Jakież było moje zdziwienie gdy dowiedziałem się, że jestem pierwszą osobą spośród dziesięciu innych firm, do których Klient się zgłaszał, która postanowiła wyjść od problemu, nie proponując na start platformy 😲

Wszyscy pozostali podawali wybrany silnik sklepowy i zasypywali Klienta listą zalet, jakie to rozwiązanie posiada, znając tylko branżę Klienta i bazę produktów 😱

Po rozmowie z badania potrzeb wybór padł na Magento i w dalszej perspektywie był to bardzo dobry ruch – dzięki temu firma rosła, a platforma była przygotowana na ten wzrost 🚀

Dla Klienta było to nie tylko efektywne kosztowo: dużo ważniejszy był fakt, że elastyczność platformy nie hamowała wzrostu organizacji w aspekcie skalowania kanału e-commerce.

Jedno jest pewne: nie podjęlibyśmy tak dobrej decyzji, gdybyśmy sugerowali platformę bez poznania tego, dla kogo ma być budowana.

Dlatego osobiście jestem zdania, że agencja e-commerce nie powinna być mistrzem tylko jednego narzędzia.

Owszem, może być w jednym najlepsza, ale na pewno nie powinna się do tylko jednego ograniczać. Jeśli tak jest, to istnieje duże zagrożenie, że będzie je stosować wszędzie – nawet tam, gdzie jest ono nieefektywne.

To jak z tymi ludźmi, co jak mają tylko młotek to wszędzie widzą gwoździe – po prostu ich to ogranicza 🔨

Jak Wy się na to zapatrujecie – lepiej być mistrzem jednej platformy, czy może mistrzem dopasowywania platform do problemu jaki mają rozwiązywać?